a sześćdziesiątymi, w dodatku na terenie Stanów Zjednoczonych, prawdopodobnie dostalibyście flashem po oczach zanim zorientowalibyście się w sytuacji.
Chwilowo oślepiłby was zapewne Weegee (Arthur Fellig, ur. 12 czerwca 1899 roku w Złoczowie na terenie austro-węgierskiej Galicji - zm. 26 grudnia 1968 w Nowym Jorku) - jeden z najbardziej znanych fotoreporterów XX wieku. Jego pseudonim pochodzi od sposobu w jaki wymawiał nazwę tablicy Ouija, czyli planszy z nadrukowanymi literami i innymi znakami, dzięki którym komunikowano się z duchami podczas seansów spiritystycznych - udział w tego typu spotkaniach wyjaśniałby jego nieprawdopodobne wyczucie czasu i miejsca zbrodni, do których dochodziło na terenie miasta. Zanim na miejscu pojawiły się służby, był tam już Weegee.
"Wewnętrzny radar” Felliga był także czujny na wypadki, pożary i skandale. Pracował głównie nocą, więc poświęcił wiele uwagi wszystkim żyjącym poza prawem - członkom mafii, drobnym rzezimieszkom czy mieszkańcom slumsów. Dziką przyjemność sprawiało mu fotografowanie ofiar mordów w kałużach krwi, albo przykrytych białym prześcieradłem (często gdzieś w okolicy leży dramatycznie upuszczony w chwili śmierci kapelusz). W roku 1938 był jedyny fotografem mającym legalny dostęp do policyjnych kanałów radiowych!
Po okresie fascynacji zbrodnią nawiązał współpracę z Hollywood: kręcił krótkie filmy, robił zdjęcia z filmowych planów (np. „Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę” w reżyserii S. Kubricka), fotografował Marilyn Monroe. W latach 50. podróżował po Europie i eksperymentował z fotografią panoramiczną i pryzmatami.
W krakowskim Muzeum Narodowym w roku 2009, podczas Miesiąca Fotografii miała miejsce wystawa jego prac z kolekcji Hendrika Berinsona. Była to pierwsza wystawa zdjęć Weegee’ego w Polsce. Kto nie był - ma czego żałować.
Na końcu - Weegee o sobie i swoich pracach + kilka porad.
A.P.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz